a teraz coś z zupełnie innej beczki :-)
Miłośnicy Monthy Pythona wiedzą o co chodzi w tytule
Ponieważ na budowie nie dzieje się nic niezwykłego (i dobrze!-idzie "zwykłe" murowanie i to pełną parą) pomyślałem,że tym razem poruszę temat związany z budową (a jakże) ale raczej z jej stroną finansową.
Ponieważ nasze przygotowania do budowy trwały prawie dwa lata (!) mieliśmy czas żeby wszystko przemyśleć,policzyć,skalkulować,zastanowić się na co nas będzie stać a na co nie i tak dalej...
Bardzo dużą pomocą było przy tych wyliczeniach to forum a zwłaszcza jego część pod tytułem "koszty budowy".Myślałem,że wszystko sobie policzyłem,do wyliczeń dodałem kilkuprocentowy zapas na wypadek wzrostu cen,do tego jeszcze margines na nieprzewidziane wydatki i już byłem pewien,że mam całą budowę zbilansowaną!
Ludzie,którzy mieli już do czynienia z budowaniem mówili:"nie masz co liczyć,bo i tak będzie kosztować więcej niż zaplanowałeś".A ja nie wierzyłem.Byłem pewien,że mam wszystko pod kontrolą.
Teraz,już na etapie ścian wiem,że mieli rację,niestety...Po prostu nie ma możliwości przewidzieć wszystkiego.Okazuje się,że muszę kupować rzeczy o których nie miałem pojęcia,że będą w ogóle potrzebne!
Na przykład murarz mówi:"trzeba będzie z 10 ton żwiru".O matko,po kiego grzyba żwir? "No jak-murarz jest wyraźnie zdegustowany moją niekompetencją-przecież trzeba dodać do betonu na nadproża,słupy,wieniec,sam piach jest za słaby".Ok-10 ton żwiru-1500zł.
"Pan kupi deski,długie,4 metrowe tak za dwa metry sześcienne"-po co,przecież kupiłem 1,5m3 krótkich,tak jak chcieliście."Panie,tamte to do okien a długie muszą być do słupów i wieńca!".dobra-jak trzeba to trzeba.1.240zł.
I tak to wygląda-coraz jestem zaskakiwany nowymi potrzebami,których nie uwzględniałem w moim kosztorysie.Już na obecnym etapie widzę,że pieniędzy nie wystarczy na to żeby wykończyć dom tak jakbyśmy chcieli mieć wprowadzając się do niego.Wiele rzeczy będziemy musieli wykańczać już mieszkając z bieżących dochodów.
Ci którzy śledzą nasze koszty budowy widzą,że staram się bardzo dokładnie (wręcz maniacko) opisywać każdą,najdrobniejszą nawet pozycję.Robię to z dwóch powodów:
-po pierwsze pomaga mi to kontrolować wydatki i dzięki temu wiem co i ile kosztowało i ile wydałem.
-po drugie-myślę,że może to komuś pomóc tak jak mnie pomagało przy planowaniu budowy.Im więcej informacji o kosztach tym precyzyjniej można przygotować kosztorys.Można też porównać ceny materiałówi usług w różnych regionach.To też się czasem przydaje.
A jak to wygląda u Was?Jakie są Wasze doświadczenia w tym względzie?