no i część planów wzięła w łeb...
...bo się pochorowaliśmy.Wszyscy po kolei.W poniedziałek żona,wczoraj wieczorem ja a dziś rano synio...Nie jest fajnie.Jeszcze wczoraj zdążyłem ułożyć panele w jednym pokoju a dzisiaj już obudziełm się z temperaturą i osłabieniem.Niestety,musieliśmy pojechać na budowę bo trzeba było dopilnować montażu kabiny prysznicowej.Okazało się też,że zjawili się stolarze składać kuchnię.Przyjechali o 6-tej rano (!) w sile czterech ludzi i ok.15-tej było pozamiatane ale nie dane nam było zobaczyć całości bo pojechaliśmy wcześniej.Jeszcze mają wpaść jutro czy pojutrze zamontować osłonę rury okapu.Glazurnik kontynuuje prace w łazience,dziś trochę mu poprzeszkadzał szklarz ale ma jutro skończyć i w poniedziałek zafugować łazienkę i WC.I koniec z glazurą! Ja miałem w planach malować salon ale niestety-jutro nie ruszam się z domu.Może trochę mi przejdzie do soboty to coś podziałam...Wziąłem urlop żeby podgonić robotę a tu klops!
Wczoraj była pani z banku-ponieważ też buduje dom wizyta miała bardziej charakter towarzyski niż biznesowy.Pogawędziliśmy o bolączkach budowy,o koncepcjach i rozwiązaniach i miło upłynęło pół godziny.Oczywiście nie ma przeciwwskazań do wypłaty ostatniej transzy kredytu.
Kilka fotek-tak wyglądają panele:
kuchnia się składa:
z nadmiaru wrażeń,a może z powodu złego samopoczucia nie zrobiliśmy zdjęć kabiny prysznicowej a wyszła naprawdę fajnie! Nadrobimy jak się lepiej poczujemy.